Moim marzeniem jest stworzenie domu, w którym poszczególne elementy posiadają unikalny charakter. Meble, to zbiór przeróżnych elementów - jedne surowe, inne stare, kolejne nowoczesne, a te ostatnie całkiem odmienione. Niby każdy z innej parafii, a razem tworzą unikatową wspólną całość - taką moją. Jak na razie, jestem daleko od spełnienia tego marzenia i zadowalam się meblami z Ikei. Jednak czasami, uda mi się coś przemycić i z tego powodu cieszę się jak dziecko.
Jak dotąd w sypialni mięliśmy krzesło balkonowe, a że rozpoczął się sezon, powędrowało ono na właściwe sobie miejsce. Tak pojawił się problem ze składowaniem odzieży, bo przecież kto od razu chowa wszystko do szafy? ;) Na szczęście, jakiś czas temu w Ikei, na przecenach, udało nam się upolować krzesło IVAR. Długo tak stało w stanie surowym, zanim zabrałam się za kupno farb, następnie rozpuszczalnika i tak gdy w końcu miałam wszystkie niezbędne elementy, zabrałam się do pracy. Zabawa niesamowita! Tak sobie malowałam przez trzy godziny i to co miałam rozłożyć na parę dni, zrobiłam w jedno popołudnie. Ta moja druga połówka była trochę nieufna i niepewna, co do mojego planu, ale gdy po powrocie z pracy zobaczył, to zaakceptował i stwierdził, że nawet eleganckie wyszło :)
W pokoju mamy białe meble, dlatego chciałam dodać trochę koloru. Już wcześniej na oknach zawisły zasłonki w kwiaty i to właśnie pod nie wybrałam bordo. Po zakupie farb bałam się, że krzesło wyjdzie w morskim klimacie. Każdy ma inne skojarzenia, bo już nawet słyszałam, że to rosyjska flaga.
No właśnie mi się też kojarzy z morzem :)
OdpowiedzUsuń