Wprowadzenie się do zupełnie pustego mieszkania, nie posiadając praktycznie żadnego meblowego dobytku, jest nie lada wyzwaniem. Puste pomieszczenia, a z sufitów wiszą same kable...
Jest to przerażające, ale również szansa na niezwykłą przygodę.
Każdy kolejny nowy element cieszy i to bardzo! Wybór poszczególnych mebli, nie był, aż takim wyzwaniem i w tej kwestii byliśmy dość zgodni.Problem pojawił się w momencie wyboru oświetlenia. Jeśli chodzi o tą sprawę, mamy prawie zupełnie inne poglądy. Ja sama wiem, że jestem bardzo dziwna pod tym względem i ciężko mi się zdecydować na cokolwiek. Nic mi nie pasuje, nic mi się nie pobada, a jeśli już mi się coś spodoba, bo mojemu lubemu niekoniecznie. Spędziliśmy dużo czasu na dziale oświetlenia i w końcu zdecydowaliśmy, że zostawimy same oprawki i poczekamy na coś, co obojgu się spodoba.
Ta sprawa, jednak nie dawała mi spokoju. Szukałam w internecie jakiegoś rozwiązania i tek wpadłam na pewien pomysł. Na blogu SEN Mai natknęłam się na DIY lampa w stylu funky. Pomyślałam, że może to dobre rozwiązanie dla nas. Lampa bardzo prosta, tania, a co więcej wykonana samodzielnie. Chciałam jednak, żeby trochę bardziej była "moja" i tak ruszyłam po moje kule i kuleczki, wełny i narzędzia.
Kolejny raz okazało się, że mężczyzna jest w domu potrzeby ;). Bez mojego lubego nie potrafiłabym wykonać tego projektu. Ja byłam bardziej od tej trony estetycznej/artystycznej, a on od technicznej;).
Ja - może bym trochę bardziej poszalała pod względem kolorystycznym i ilościowym, ale ostatecznie wspólnie ustaliliśmy, że będzie to taka wersja minimalistyczna. Z efektu jesteśmy bardzo zadowoleni i czekamy na kolejne inspiracje, bo trochę samotnych żarówek, jeszcze u nas wisi ;).
Ta lampa jest super! Ja też ostatnio pracowałam w tym temacie, ale wyszło nie do końca jak miało wyjść. Lampa jest, ale świeci "zbyt czerwono" ;). Może pokażę na blogu za jakiś czas. Zupełnie o niej zapomniałam. Ale ta Twoja jest perfekcyjna, serio! I kolory piękne!
OdpowiedzUsuń