Dzisiaj chciałabym pokazać broszkę, która była moją pierwszą, wykonaną metodą filcowania na sucho.
Na pewno nie jest idealna, ale mam do niej duży sentyment :)
Od razu po zrobieniu, podarowałam ją mojej mamie.
W tych dniach niestety nie miałam czasu przygotować czegoś nowego... oby kolejne dni były łaskawsze!
A motylek może trochę więcej cieplejszych dni przyniesie...
Przypominam o mojej zabawie :)
Ja też mam sentyment do moich prototypów, nawet jak są mocno niedopracowane i pozostawiają wiele do życzenia:). Ale pierwsze koty za płoty, a na błędach trzeba się uczyć:). A mama na pewno jest zadowolona z motylka:). Pozdrawiam Cię słonecznie:*!
OdpowiedzUsuńJest słodka! Ja trzymam sobie wszystkie moje potworki i kocham je mocno :D Choć motylek wygląda całkiem nieźle jak na pierwszy raz^^, a do tego jest bardzo pomysłowy i widzę, że od początku lubiłaś dodawać koraliki :)
OdpowiedzUsuńPamiętam o zabawie i cały czas chodzę za aparatem :) Może uda mi się na ostatnią chwilę ;)
OdpowiedzUsuńA broszka jest urocza ;)
Zapraszam po wyróżnienie :)