Nie stworzyłam nic specjalnego na dzisiejsze święto, bo go raczej nie obchodzę.
Całkiem przez przypadek, w zeszłym tygodniu dostałam dynię.
Miałam nawet czyste intencje zrobić z niej przeraźliwego potwora...
ale po pewny czasie, siłując się... poddałam się i pociachałam ją na kawałeczki.
Z jednej, dorodnej, 10 kg sztuki powstały dwie, pikantne zupy krem, placuszki i jeszcze trochę zamroziłam.
Powiem szczerze, że warto było ją poświęcić w celach kulinarnych!
Postanowiłam nadrobić moje braki i pokazać dziś nową bombkę,
taką trochę nawiązującą do Halloween....